Search
Close this search box.

Zapomniane palce

El Greco, Obnażanie z szat, 1577-1579, olej na płótnie, 285 x 173, Katedra Najświętszej Marii Panny w Toledo

 

Jeśli państwo będą mieli okazję być w Toledo w Hiszpanii, koniecznie muszą odwiedzić – namawiam – muzeum w Katedrze Najświętszej Marii Panny. Wejście do sali dawnej zakrystii, w której wisi arcydzieło El Greca „Obnażanie z szat” robi piorunujące wrażenie i pozostaje na zawsze w pamięci. Wiszący tam na wprost wejścia obraz El Greca to jego najwybitniejsze dzieło. Taka jest moja opinia i nic jej nie zmieni.

El Greco, Obnażanie z szat

 

Ukazana na obrazie scena pasyjna jest chyba najrzadziej pokazywana przez artystów. Przed ukrzyżowaniem Jezus został obdarty z szat, które po kaźni żołnierze rzymscy podzielili między siebie. To była dla nich zapłata lub dodatkowy zarobek za wykonanie wyroku Poncjusza Piłata. W oryginale obraz nazywa się „El expolio” – „Grabież”.

W drodze krzyżowej ilustrującej mękę Jezusa, obnażanie z szat przypada na stację 10 z 14.

Czy obnażanie przebiegało tak, jak przedstawił to El Greco? Jeśli w ogóle się wydarzyło. Należy uznać, że nie. Obraz nie jest paradokumentem czy reportażem z miejsca zdarzenia, jest raczej opowieścią alegoryczną, pełną znaczeń i tajemnic, które spróbujemy wytropić i ujawnić.

Najpierw jednak zinwentaryzujmy to, co widzimy. Na pierwszym planie ukazany jest Jezus w wykwintnej karminowej tunice. Jego postać, która wypełnia znaczną część płótna, odcina się kolorem ubioru od tłoczących się żołnierzy i oprawców, zwraca na siebie uwagę, przyciąga wzrok. Zamierzony zabieg od razy wskazuje nam, kto jest bohaterem tej opowieści. Taką tunikę, tej klasy i w tym kolorze, mógłby mieć namiestnik Piłat a nawet Cesarz, „co ma klawe życie”, a nie prowincjonalny, ubogi kaznodzieja – syn biednego, wiejskiego cieśli.

Obok Jezusa, po jego prawej, stoi ubrany we wspaniałą XVI- wieczną zbroję rycerz. Trudno go uznać za żołnierza rzymskiego. El Greco nie pomylił się, namalował go specjalnie właśnie tak, podobnie jak innych żołnierzy, stojących w tłumie, a których można poznać po hełmach z przyłbicami i górujących nad nimi halabardach. Nie trzeba chyba dodawać, że i jedne i drugie nie mają z czasami Jezusa nic wspólnego. Dlaczego El Greco tak uczynił? Powodów może być kilka: malarze tamtych czasów nie przejmowali się wiernością swoich dzieł z realiami czasów ukazywanych w obrazach. Często malowali postaci nie w strojach właściwych dla nich, ale ubranych w stroje współczesne malarzom lub nawet w fantazyjne. Mogli to też robić z powodu niewiedzy. Skąd malarz XV wieku miałby wiedzieć, jak wyglądali żołnierze sprzed 1500 lat? A coś trzeba było namalować. Zresztą uwspółcześnienie szczegółów ułatwiało zrozumienie obrazu widzom. Wiedzieli, że ta postać jest żołnierzem, a ta urzędnikiem lub duchownym. Tak było łatwiej.

El Greco uwspółcześnił swój obraz także, by pokazać mieszkańców Toledo. Mężczyźni stojący za Jezusem mają charakterystyczne, wydłużone twarze, które możemy zobaczyć także na innych obrazach malarza, a które portretują toledańczyków. Nie ma o nich dobrej opinii. Albo uważa ich za „stojących obok”, niezainteresowanych  wydarzeniami milczków, jak zakutego w blachy mężczyznę, albo za hałastrę o nosach naznaczonych spożyciem.

Jezus nie mógł mieć tuniki w kolorze karminowym, a już na pewno nie było tam żołnierza w renesansowej zbroi. Obraz pod pozorem ewangelicznego wydarzenia przedstawia rozmowę syna z ojcem. Jezus kładzie dłoń na sercu i mówi:

– Ojcze, czy widzisz, co się dzieje? Widzisz twarze moich dręczycieli, widzisz, co muszę znosić od wielu godzin?

Nie słyszymy odpowiedzi, ale jeśli nawet była, Jezus jej nie przekazał.

– Czy moja udręka naprawdę jest potrzebna, czy ty naprawdę widzisz te twarze, czy widzisz, jak oni postępują, czy czujesz, jak pachną?

– Czy patrząc na te twarze i czując ich zapach nadal myślisz, że coś się zmieni? Jak ci się mogła narodzić myśl, że ludzi o takich twarzach i postępkach uda się przekuć w anioły? 

I znowu nie słyszymy odpowiedzi, nie znamy jej. Jezus nie jest optymistą. Zgodził się wziąć udział w projekcie Pana, wie, że musi go doprowadzić do końca, ale nie jest w pełni przekonany.

– Spójrz na mnie – zdaje się mówić – ja się naprawdę staram.

Na dole obrazu El Greco namalował trzy kobiety, które towarzyszą Jezusowi. Przyglądają się cieśli  pracującemu nad belką – częścią krzyża. Tyłem, w żółtej chuście narzuconej na ramiona stoi Maria Magdalena, w środku – Maria, matka Jezusa, a z tyłu – Maria Kleofasowa, bliska krewna Matki Boskiej, matka apostołów Jakuba i Szymona, a prawdopodobnie też Judy Tadeusza. Kobiety stoją trochę z boku, nie są częścią męskiego świata, który tłoczy się wokół prowadzonego skazańca. Spokojnie, zaciekawione przyglądają się pracy cieśli. Przecież wiedzą, co się wydarzy, znają wyrok Piłata, a mimo to nie patrzą na Jezusa. I to jest zagadka: dlaczego El Greco namalował trzy Marie, skoro żadna z ewangelii nie dostrzegła ich obecności przy ukrzyżowaniu? Pojawiają się dopiero przy grobie Jezusa. Tę nieścisłość teologiczną dostrzegli zleceniodawcy obrazu – Kapituła katedry w Toledo. Spór oparł się o biegłych, którzy widząc chyba, że chodzi o szukanie pretekstu, by obniżyć cenę, stanęli po stronie malarza. Orzekli, że dzieło jest wybitne. El Greco nie tylko dostał wynagrodzenie, ale Kapitula katedry zamówiła także u niego ramę do obrazu. Rama okazała się droższa niż obraz. Jak dzisiaj. Miło, że przez prawie 450 lat na rynku sztuki nic się nie zmieniło.

Wróćmy do trzech Marii. El Greco pokazał je z boku, są oddzielone od tłumu. Pojawiły się w kadrze obrazu jakby przypadkowo, niechcący. Reprezentują świat zupełnie inny: świat spokoju, daleki od przemocy, świat nadziei. Coś musiało skłonić malarza, że namalował je wbrew ewangeliom. Może wyjaśni to anegdota:

Przyjaciel El Greca odwiedził go, by zaprosić na wspólny spacer. Zastał go w ciemnym pokoju – okna były zaciągnięte zasłonami – siedzącego w fotelu. Mistrz nie pracował, nie spał, ale odmówił spaceru twierdząc, że blask słońca gasi światło wewnętrzne, które w nim jest.

Jezus, kładąc dłoń na sercu, nie położył jej w sposób naturalny. Naturalnie palce byłyby połączone albo rozchylone mniej więcej wszystkie w takiej samej odległości od siebie. A tu widzimy ułożenie palców w sposób szczególny: palce środkowy i serdeczny są połączone, reszta – osobno. Można samemu spróbować, że nie jest łatwo ułożyć palce, jak zrobił to Jezus; to nie jest sposób oczywisty. 

Gest Jezusa powtarza Maria Magdalena, która opiera dłoń na ramieniu Matki Boskiej. Jesteśmy już pewni, że Jezus daje nam znak, i to jest największa tajemnica tego dzieła.

Tak ułożone palce można zobaczyć na innych obrazach: El Greco „Portret szlachcica”, Tycjan „Pokutująca Magdalena”,  Permigiano „Portret mężczyzny”,  del Piombo „Portret mężczyzny uważanego za Krzysztofa Kolumba”, El Greco Bronzino „Portret Kosmy I Medyceusza w zbroi”.

Wszyscy mają połączone palce środkowy i serdeczny więc nie może to być syndaktylia – wrodzona wada, polegająca na nierozdzieleniu się palców na całej długości. Przyczyna musi być zupełnie inna, ale niestety wiedzę na ten temat utracono.

Jedna z prób wyjaśnienia mówi, że tym tajnym znakiem przedstawiali się ukryci wyznawcy judaizmu. Gdy w 1492 r. Królowie Katoliccy wydali edykt, na mocy którego Żydzi musieli albo ochrzcić się albo opuścić Hiszpanię, niektórzy z nich przyjęli oficjalnie chrzest, potajemnie praktykując judaizm. Nazywano ich marranami. Zajęła się nimi ochoczo inkwizycja hiszpańska, a gdy wyemigrowali do Portugalii – portugalska. Zginęły tysiące. Wyjaśnienie  znaku nie jest najszczęśliwsze. Dlaczego Jezus miałby się nim posługiwać, skoro wszyscy wiedzieli, że jest Żydem? Dlaczego miałaby to czynić Maria Magdalena? Okazało się, że doszło do pomyłki: Żydzi podczas swoich praktyk religijnych układają palce w sposób szczególny, ale nie ma to nic wspólnego z gestem Jezusa.

Kolejna próba rozszyfrowania znaku nawiązuje do jezuitów i ich metody duchowego rozwoju, w którym zalecane jest kładzenie dłoni na piersi po każdym grzechu. Jednak nic się nie mówi o układzie palców, więc i ta próba niczego nie wyjaśnia.

Najbardziej przekonująca jest koncepcja związania znaku z Matką Boską. Widzimy go na obrazach: Naśladowcy Rogiera van der Weydena „Matka karmiąca”, Mistrza z Brugii „Matka karmiąca” i Masoliny „madonna z dzieciątkiem”.

 

Matka, karmiąc piersią dziecko, pomaga mu, podtrzymując ją w sposób ukazany na obrazach. Ten gest, wyrażający opiekę, troskliwość, pomoc oderwał się od aktu karmienia i zaczął żyć własnym życiem, niosąc przekaz tych wszystkich wartości, jakie wiążemy z karmiącą matką. Jezus, który za chwilę umrze, pokazuje nam, że będzie się nami opiekował, jak matka niemowlęciem. Pokazuje też swojemu ojcu, że jest niezłomny w zamiarze opiekowania się nawet tymi ludźmi, którzy go otaczają. Bez względu na ich twarze, uczynki i zapach. Maria Magdalena, kładąc dłoń na ramieniu Matki Boskiej mówi jej, że zaopiekuje się nią po śmierci jej syna. Wszystkich tych sportretowanych ludzi, których prezentujemy, łączy ta sama myśl: chcę być dobry i dbać o innych jak Matka Boska o dzieciątko.

Znak karmiącej Matki Boskiej, który zdobywał popularność w czasach El Greca, później został zapomniany. Dlaczego, kto to wie?

Jezus nie mógł mieć tuniki w karminowym kolorze. Mogł taką mieć namiestnik Piłat, a może nawet sam cesarz, ale nie ubogi kaznodzieja. To dlaczego El Greco ubrał Jezusa w karminową szatę? Odpowiedź jest prosta: Jezus był ubogim kaznodzieją, a jednocześnie namiestnikiem i cesarzem. Był początkiem i końcem, alfą i omegą.

Kogo ujrzą oprawcy po zdarciu tej tuniki? Jezusa złamanego, upokorzonego, poniżonego? Nie, zobaczą Jezusa triumfującego, idącego zwycięsko przez świat, potępiającego i karzącego, jak na fresku „Sąd Ostateczny” Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. A gesty potępienia i odrzucenia wykonuje dłonią z ułożonymi palcami, jak na obrazie El Greca. Karzę was, bo troszczę się o was i wasze dusze.

Michał Anioł, Sąd ostateczny - Chrystus

 

I ostatnia zagadka obrazu El Greca: czy w czasach Jezusa nie było żadnych środków na haluksy?

                                                                                                                                                                        obejrzał: Salina

 

 

 

Literatura:

Maria Rzepińska, Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego, Arkady, Warszawa 1989

Luis Alba Gonzalez, Catedral de Toledo,. History and Art,

Jan Białostocki, Sztuka cenniejsza niż złoto, PWN, Warszawa 2024

Desmond Morris, Mowa ciała w sztuce. Pozy i gesty, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2022

Obrazy użyte:

El Greco, Obnażanie z szat, 1577-1579, olej na płótnie, 285 x 173, Katedra Najświętszej Marii Panny w Toledo

El Greco, Portret szlachcica, 1576-1579, Olej na płótnie, Prado, Madryt

Agnelo Bronzino, Portret Kosy I Medyceusza w zbroi, ok. 1545, olej na

płótnie, Art Gallery of New South, Walia

Tycjan, Pokutująca Magdalena, 1533-1525, olej na desce, 84 x 69, Pitti, Galleria Palatina, Florencja

Permigianino, Portret mężczyzny, 1530-1531, olej na desce, 88 x 68, Galeria Uffizi, Florencja

Sebastian del Piombo, Portret mężczyzny uważanego za Krzysztofa Kolumba, 1519, olej na płótnie, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork

Masolino, Madonna z dzieciątkiem, przed 1423, olej, 110 x 62, Galeria Uffizi, Florencja

Mistrz z Brugii, Matka karmiąca, XVI w., olej, 106 x 90, Museo de Aveiro, Portugalia

Naśladowca Rogiera van der Weydena, Matka karmiąca, przed 1494, olej na desce, 46 x 31, Królewskie Muzeum Sztuk Pięknych, Belgia

Michał Anioł, Sąd Ostateczny – Chrystus, 1534-1541, fresk, Kaplica Sykstyńska, Watykan

Wystąpili:

El Greco (ur. 1541 na Krecie, zm. 1614 Toledo), hiszpański malarz, rzeźbiarz i architekt pochodzenia greckiego, czołowy przedstawiciel manieryzmu.

Agnelo Bronzino (ur. 1503 koło Florencji, zm. 1572 we Florencji) włoski malarz, rysownik okresu manieryzmu.

Tycjan (ur. 1488 w Pieve di Cadore, zm. 1576 w Wenecji) włoski malarz, czołowy przedstawiciel szkoły weneckiej włoskiego renesansu.

Permigianino (ur. 1503, zm. 1540) włoski malarz i rytownik, przedstawiciel manieryzmu.

Sebastian del Piombo (ur. 1485 w Wenecji, zm. 1547 w Rzymie) włoski malarz, przedstawiciel manieryzmu.

Masolino (ur. 1383, zm. ok 1436-40) malarz włoski epoki quattrocenta.

Michal Anioł (ur. 1475 w Caprese, zm. 1564 w Rzymie) włoski rzeźbiarz, malarz, poeta i architekt epoki odrodzenia.

2 Responses

  1. Lubię się rozpisać aby się popisać, lecz tym razem nie dodam za dużo, esej jest świetny, obraz szczegółowo opisany, porównany i ciekawie zinterpretowany. W dodatku ta seria kolejnych arcydzieł.

    Dodam co najwyżej, że reprodukcję oglądałem już w późnym dzieciństwie i przykuwała moją uwagę spośród dziesiątek innych. Szczególnie rycerz, który wygląda, jakby pozował do zdjęcia ze zdobyczą. Być może pod jego postacią kryje się krytyka warstw wyższych, które – w odróżnieniu od hołoty widocznej w tle – powinny być bardziej święte z racji urodzenia i wiedzy? Lecz wiara w wyższą jakość tzw. warstw wyższych zawsze była i jest zawodna.

    Później ów rycerz kojarzył mi się z polowaniem. Juan Carlos I Alfonso Víctor María de Borbón y Borbón-Dos Sicilias, syn Juana de Borbón, hrabiego Barcelony i Marii de las Mercedes de Borbón, księżniczki Obojga Sycylii, polował w Botswanie na słonie. Ale jak to, czasie kryzysu luksusowe polowanie? I fotografowanie się na tle słonia? Wybuchła awantura nie tylko w Hiszpanii i król musiał przeprosić poddanych, bo grozili zdjęciem korony, choć bez głowy. Od czasu pana Guillotina mamy progres.

    Moją uwagę jako pacholęcia przykuwały też kobiety, z których pierwsza z lewej przypatruje się przygotowaniom z zaciekawieniem dziecka a nawet jakby z aprobatą. Bardzo mi odpowiada tu interpretacja Saliny.

    Na palce rąk nie zwróciłem uwagi. Haluksa też nie zauważyłem. Lecz na haluksy do tej pory nie ma leku. Wiem, bo mam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *