Dlaczego? – manifest usprawiedliwiający
Strona powstała z pobudek egoistycznych. „Salina” – tak się nazywa autor – lubi oglądać obrazy, lubi o nich rozmawiać, deliberować, snuć refleksje i głośno zastanawiać się, dlaczego właśnie tak. Lubi rozwiązywać zagadki, nawet, jeśli nikt nie podziela jego odkryć. W naszym pędzącym życiu zatrzymanie się chociaż na chwilę przed wiszącym płótnem jest heroicznym wysiłkiem, dlatego osób, które to robią jest tak mało. Strona obejrzane.art ma je odnaleźć i zaprosić do wspólnego gapienia się.
Obraz jest do oglądania, nie ma tu sporu, a więc musi na nim być co oglądać.
Jest do oglądania, a nie do opowiadania o nim. Mówiąc o obrazie musimy mówić, co widzimy i czujemy, a nie, co wiemy o jego historii, o jego twórcy. Nie opowiadamy raczej, ile razy został zrabowany, w jak cudowny sposób odzyskany, za ile ktoś go kupił, i czyją kochanką była jego ostatnia właścicielka, zanim trafił do muzeum. To też jest ważne, ale bez przesady. Nie mówimy też o technikach, jakie zostały wykorzystane, co zażył malarz, gdy malował właśnie ten obraz, i dlaczego wolał modeli od swojej żony, która była córką…. Nie mówimy tego wszystkiego, bo pamiętamy, że obraz jest do oglądania.
No dobrze, to o czym mówimy?
Musi być coś, na czym można oko zawiesić, co przykuje uwagę, wywoła emocje. W każdym obrazie musi być coś naprawdę ciekawego, co przy pobieżnym obejrzeniu umknie, ale ujawni się podczas szczegółowego zapoznania się z dziełem. O tym mówimy.
Ważna jest wrażliwość oglądającego. Każdego, ale co ważne – samotnego. Nie grupy, której członkowie podpowiadają sobie, co widzą. Ważne jest, co czuje oglądający, będąc sam na sam z dziełem, ze swoimi myślami i uczuciami. Tylko bowiem on, patrząc na obraz, widzi jego piękno, przeżywa, i wtedy może próbować być obiektywny.
Sztuka jest niema.
Nie może za plecami oglądającego stać autor dzieła i tłumaczyć, dlaczego tak, a nie inaczej, dlaczego dzieło jest wybitne, i dlaczego on jest artystą rangi światowej. Nawet jeśli przemawia ze szkolnego podręcznika.
Dzieło musi się bronić samo w milczeniu, w ciszy. To dlatego w muzeach nie słychać muzyki „w tle”, jak w windzie.
Proces twórczy nie ma znaczenia. Liczy się tylko twórca, dzieło i odbiorca. Prywatne życie artysty nie ma znaczenia, odwraca tylko uwagę od dzieła.
Burzliwe dzieje dzieła nie mają znaczenia, nie dodają mu ani nie ujmują wartości artystycznej. Historia dzieła ma tylko znaczenie dla potwierdzenia jego autentyczności.
Dzieło po powstaniu zrywa związki z twórcą, jest odrębnym, samodzielnym bytem.
Dopuszczamy możliwość, że ktoś uważa inaczej. Wiemy, że myślimy „po staremu”, że sztuka „idzie do przodu”, że możemy uchodzić za zacofańców. Nie ma problemu.