
Rafael, Bronzino, Rubens, Messina, Botticelli, Zubaran, Montegna, Crivelli, Lorenzo
W poprzednim eseju o pociętym obrazie Delacroix niewiele było do obejrzenia. Poprawiamy się, nie będziemy dzisiaj oglądali jednego obrazu, zobaczymy ich wiele, a wszystkie są do siebie podobne. Weźmiemy udział w teście sprawdzającym, który z malarzy jest prawdziwym twardzielem i nie zawahał się przebić ciała świętego Sebastiana znaczną liczbą strzał. Robił to oczywiście w imię sztuki. Zestawienie testowe zaczniemy od „miękiszonów”, by na końcu wyłonić zwycięzcę. Ale najpierw kilka słów o świętym Sebastianie i wydarzeniach, które ilustrują prezentowane obrazy.
Legenda o świętym Sebastianie mówi, że był on oficerem Gwardii Cesarskiej cesarza Dioklecjana, który panował od 284 do 305 roku. Gdy wydało się, że Sebastian jest chrześcijaninem, został skazany na śmierć. Wybrano tortury, polegające na przeszyciu licznymi strzałami. Łucznicy po wykonaniu zadania zostawili Sebastiana sądząc, że jest martwy. Życie uratowała mu święta Irena. Po wyzdrowieniu święty Sebastian udał się do cesarza, by napomnieć go jeszcze raz, że prześladując chrześcijan, grzeszy. Cesarz kazał zabić go pałkami, co zrobiono tym razem skutecznie. Ciało wrzucono do kanałów miejskich. Wydobyła je i pochowała święta Lucyna.
Św. Sebastian był częściej malowany niż inni święci. Ta popularność wynikała z realnych zagrożeń i próby zapewnienia sobie ochrony. Jego pokłute strzałami ciało symbolizowało zagrożenie zarazą, a sam święty był orędownikiem w jej czasach. Wybierając do naszego zestawienia obrazy kierowaliśmy się ich urodą, ale także urodą świętego.
Zaczynamy!
Na miejscu 10. znalazł się Rafael Santi, który nie wbił w świętego Sebastiana ani jednej strzały – taki był delikatny. Umieścił jedną w dłoni świętego, co wystarczyło, gdyż atrybutem tego świętego jest właśnie strzała. Nic więc dziwnego, że święty jest trochę zamyślony, zastanawia się zapewne, co będzie dalej, bo nie taki miał być jego los.
Rafael Santi, Św. Sebastian, olej na desce, 43 x34, 1501-1502, Accademia Carrara, Bergamo
Na miejscu 9. rozsiadł się Agnolo Bronzino, z jedną strzałą wbitą, i drugą trzymaną w dłoni – ale ta się przecież nie liczy. Wbita strzała musiała trafić w serce lub jego okolice, ale młody mężczyzna patrzy, jakby tego nie zauważył i siedzi spokojnie. Może czeka na aureolę?
Bronzino, Portret młodego mężczyzny jako św. Sebastiana, olej na desce, 87 x 76,5, Museo Thyssen-Bornemisza, Madryt
Na miejscu 8., z czterema wbitymi strzałami, Paul Rubens ukazał św. Sebastiana z dwoma aniołami, którzy rozwiązują rannego i próbują wyjąć strzały. Ciekawe, co będzie robiła św. Irena, która miała się tym zająć? Sebastian poddaje się zabiegom ze spokojem. Obok niego malarz namalował zbroję, by przypomnieć, że święty wcześniej był gwardzistą cesarza i poniósł ofiarę w imię wiary.
Rubens, Św. Sebastian pod opieką dwóch aniołów, olej na płótnie, 124 x 98, 1606-09, kolekcja prywatna
Na miejscu 7., z pięcioma strzałami, Antonello da Messina pokazał zdumiewającego św. Sebastiana, trochę otyłego, który mimo wbitych strzał stoi spokojnie w pozycji „spocznij”, patrzy przed siebie zrezygnowany. Jakby czekał na przystanku na spóźniony autobus, i już wiedział, że na początek seansu nie zdąży, że ominą go reklamy, których jest fanem. Za jego plecami widać miasto i mieszkańców zajętych swoimi sprawami.
Antonello da Messina, Św. Sebastian, olej na płótnie, 171 x 85, 1477-1479, Galeria Obrazów Starych Mistrzów, Drezno
Na miejscu 6. sześcioma strzałami posłużył się jest Sandro Botticelli. Jego św. Sebastian ma podkreśloną muskulaturę, ale w rysach twarzy można dostrzec pierwiastek żeński. Ta cecha powtarzała się w licznych obrazach świętego. Sebastian stoi przywiązany do drzewa, na obciętych kikutach dolnych gałęzi. Ta niewygodna pozycja nie przeszkadza mu, stoi spokojnie, rozluźniony, zamyślony, wzrok ma nieobecny. On też nie czuł strzał wbijających się w jego ciało. W dali widać przemieszczających się traktem podróżnych, którzy podążają w kierunku widocznego mostu. Może spieszą po egzekucji na kolację? Święty Sebastian pozostał sam i cierpliwie czeka na św. Irenę.
Sandro Botticelli, Św. Sebastian, tempera na desce, 195 x 75, 1473, Galeria Malarstwa w Berlinie
Jesteśmy na półmetku. Podziwiamy świętych Sebastianów samotnych, spokojnych, zamyślonych, bez lęku, bo wierzą, że nagrodą za ich mękę jest życie wieczne. Widzimy męczeństwo bez męki. Wszyscy za to są obnażeni, tylko w skromnych przepaskach biodrowych. Do czasów renesansu św. Sebastiana przedstawiano jako dojrzałego mężczyznę z brodą, w zbroi, ze strzałami w dłoniach. Tak do dzisiaj malowany jest ten święty w kościołach wschodnich. Dopiero w quattrocento rozebrano go i odmłodzono. Ta nagość była jak najbardziej naturalna w malarstwie tego okresu, bowiem jeszcze w średniowiecznej symbolice chrześcijańskiej nagie ciało mogło być czyste i niewinne, ale mogło też być rozpustne. Św. Sebastian był niewinny, ale tylko on, ze wszystkich świętych, ukazywany był obnażony (rzadkie wyjątki zdarzały się, co zobaczymy dalej).
Kolejne dzieła ukazujące męczeństwo św. Sebastiana przedstawiały ofiarę cesarza Dioklecjana jako atrakcyjnego, bezbronnego młodzieńca, penetrowanego strzałami przez innych mężczyzn. A strzała ma, jak czytamy w „Słowniku symboli” ,„niezaprzeczalny sens falliczny”. Jego młode, szczupłe ciało jest bez skazy, bez blizn, znamion, owłosienia. Nie ma też w ogóle zarostu albo jest prosto od golibrody. To z tych powodów zaczął przyciągać uwagę homoseksualistów. Po latach stał się symbolem, kodem rozpoznawanym w ówczesnych środowiskach LGBT, jak dzisiaj tęczowa flaga. Ale kobiety też wielbiły Sebastiana. Jego piękno i cierpienie wzruszało i uwodziło święte niewiasty, które – jak na wielu obrazach – pieszczotliwie wyjmowały strzały z atrakcyjnego ciała.
Poza tymi środowiskami jest patronem chorych na choroby zakaźne, inwalidów wojennych, konwisarzy, łuczników (a jakże), myśliwych, strażaków, żołnierzy, a także Niemiec i papieskiej Gwardii Szwajcarskiej. Ostatnio pomagał nam podczas pandemii, gdyż jest orędownikiem w czasie epidemii.
Na miejscu 5. z dziesięcioma strzałami Francisco de Zubaran. Pierwszy obraz, na którym św. Sebastian zauważył, że został trafiony. Cierpi, aż nogi się pod nim ugięły, zaraz straci przytomność i łucznicy uznają go za zmarłego. Na płótnie Zubarana widać, że strzelcy specjalnie trafiali w miejsca mniej istotne dla funkcji życiowych, bo tortura miała trwać jak najdłużej. Dlatego św. Sebastian patrzy z wysiłkiem, skąd nadleci kolejna strzała, niosąca ból.
Francisco de Zubaran, Męczeństwo św. Sebastiana, olej na płótnie, 199 x 105,5, między 1598 a 1664, zbiory prywatne.
Na miejscu 4. 14 strzał umieścił nieznany nam z nazwiska twórca, najpewniej bawarski. Św. Sebastiana ukazał jeszcze jako dojrzałego mężczyznę z brodą, ale już zgodnie z renesansową modą – obnażonego, tylko w białych bokserkach i czapce Śnieżynki od św. Mikołaja. Jak na gwardzistę cesarskiego, Sebastian był zabiedzony. Wygląda raczej na pustelnika, którego życie biegnie wśród licznych postów. Kaźń, w której przeważają kusznicy, odbywa się w plenerze, poza miastem widocznym za plecami świętego. Dominuje gotycki zamek na górze, a u jej stóp wieże kościołów i kamienice – zwykłe średniowieczne miasto.
Egzekucję nadzoruje mężczyzna z zadbaną, długą brodą. Na jego czapce widzimy zawieszkę – klejnot, w ręce trzyma złote berło. Możliwe, że to sam Dioklecjan obserwuje wykonanie wyroku zza pleców strzelców, albo wysłany przez niego kapłan jakiegoś pogańskiego wyznania. I wszystko byłoby jasne, gdyby nie intrygujący piechur widoczny między miastem a miejscem męki. Kim jest postać cała na czerwono? Może to bliźniak dżentelmena z kuszą, którego widzimy na pierwszym planie, a który w obsłudze śmiercionośnego narzędzia pomaga sobie nosem.
NN, Męczeństwo św. Sebastiana, olej na desce, 64 x 32, ok. 1475, Muzeum Wallraf Richortz, Kolonia, Niemcy
Miejsce 3. a więc na pudle uzyskały dwa obrazy Mantegna, z 15 strzałami każdy. Malarz ten stworzył jeszcze jedno dzieło ze św. Sebastianem, ale tylko z 14 strzałami.
Na znajdującym się w Wiedniu obrazie Mantegna odstąpił od zwyczajowego przywiązywania Sebastiana do drzewa lub drewnianego pala i przywiązał go do kamiennej kolumny, rozpadającej się antycznej budowli. Można śmiało przyjąć, że było to celowe, z zamiarem pokazania, iż św. Sebastian cierpi na ruinach odchodzącego pogaństwa. To cierpienie, widoczne w oczach skazańca, wzniesionych w górę, ma swój kres. Jest nim niebo, gdzie na św. Sebastiana czeka życie wieczne. I w tym przypadku młodzieniec ma nienaganne ciało, szczupłe i muskularne. Może tylko zbyt szczupłe ręce psują efekt całości.
Andrea Mategna, Św. Sebastian, ok. 1460, olej na desce, 68 x 30, Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu.
Ciało o podobnej muskulaturze i szczupłych ramionach ma św. Sebastian z galerii w Wenecji. Jest solidnie przywiązany do czegoś, co jest ukryte za jego plecami, a co przeszkadza mu w opuszczeniu miejsca, w którym został postawiony. Mantegna pokazał go dynamicznie, święty wykonuje krok, na jego twarzy zamiast cierpienia widać szaleństwo. To nie jest pokorny, poddający się kaźni mężczyzna.
Obok jego lewej stopy stoi świeca owinięta wstążką, na której umieszczono łacińską sentencję: Nihili nisi divinum stabile est. Coetera fumus, co oznacza: Nic poza boskością nie jest trwałe. Reszta jest dymem. Nic nie jest trwałe, a więc kaźń i cierpienie także. To dym. Ważne jest tylko życie wieczne.
Andrea Mategna, Św. Sebastian, 1490, olej na desce, 68 x 30, Galeria Ca’d’Oro Wenecja
Na miejscu 2. wspaniały obraz nieznanego z nazwiska malarza, ze scenami męki św. Sebastiana, który zgromadził w sobie 17 strzał. Nie pokażemy go dzisiaj, gdyż chcemy nim się zająć w następnym eseju, jest wspaniały i godny dłuższego podziwiania.
Na miejscu 1., zwycięskim, widzimy św. Sebastiana, w którym malarz renesansu ze szkoły weneckiej Carlo Crivelli, prawdziwy twardziel, umieścił 25 strzał. Rekord! Zuch! – chciałoby się powiedzieć, chociaż na św. Sebastianie i tak nie zrobiło to większego wrażenia. Gdyby jego ręka nie była przywiązana nad głową do gałęzi drzewa, można by odnieść wrażenie, że podnosi ją w geście triumfu: wygrałem! Lub woła: tu jestem!
Dzisiaj na koniec zobaczymy jeszcze dwa obrazy, które spróbują wynagrodzić nam zaskakującą niespodziankę, dotyczącą obrazu z drugiego miejsca. Mamy już dosyć przedstawień św. Sebastiana, który na większości swoich portretów ukazany jest jako człowiek cierpiący na analgezję wrodzoną, czyli chorobę genetyczną, uniemożliwiającą odbieranie impulsów bólowych. A może był masochistą?
Spójrzmy teraz na obraz Bicci di Lorenzo:
Do słupa jest przywiązany młody mężczyzna, święty, w którego kierunku łucznicy wypuszczają strzały. Strzały zawracają, a jedna z nich ugodziła w głowę mężczyzny w koronie, zleceniodawcy kaźni, który stoi za łucznikami.
Obraz wygląda jak historia św. Sebastiana z happy endem. Nie jest tak.
Dzieło przedstawia męczeństwo św. Krzysztofa, który za wiarę został skazany na śmierć przez rozstrzelanie, a gdy okazało się, że strzały go się nie imają, ścięto go skutecznie. Wcześniej powracająca strzała trafiła króla, pozbawiając go wzroku.
Władca rozkazał ściąć św. Krzysztofa, a ten przepowiedział mu, że jeśli po ścięciu kroplą jego krwi posmaruje swoje oko, rana zagoi się. Król tak zrobił, oko zostało uleczone, a on sam nawrócił się na chrześcijaństwo i ogłosił Krzysztofa świętym.
Obejrzał: Salina
PS
Ostatni obraz to mała mistyfikacja: ukazuje on śmierć św. Jakuba i wznoszącą się do nieba jego duszę, ale w końcu ścięcie św. Krzysztofa wyglądało identycznie.
Literatura:
Donald Attwater, Catherine R. John, Dykcjonarz świętych, Wrocław1997
Wikipedia, Święty Sebastian
Encyklopedia LGBT, Święty Sebastian w malarstwie
Juan Eduardo Cirlot, Słownik symboli, Kraków 2000
Umberto Eco, Historia brzydoty, Poznań 2007
Obrazy użyte:
Rafael Santi, Św. Sebastian, olej na desce, 43 x34, 1501-1502, Accademia Carrara, Bergamo
Agnolo Bronzino, Portret młodego mężczyzny jako św. Sebastiana, olej na desce, 87 x 76,5, Museo Thyssen-Bornemisza, Madryt
Peter Paul Rubens, Św. Sebastian pod opieką dwóch aniołów, olej na płótnie, 124 x 98, 1606-09, kolekcja prywatna
Antonello da Messina, Św. Sebastian, olej na płótnie, 171 x 85, 1477-1479, Galeria Obrazów Starych Mistrzów, Drezno.
Sandro Botticelli, Św. Sebastian, tempera na desce, 195 x 75, 1473, Galeria Malarstwa w Berlinie.
Francisco de Zubaran, Męczeństwo św. Sebastiana, olej na płótnie, 199 x 105,5, między 1598 a 1664, zbiory prywatne.
Montegna, Św. Sebastian, ok. 1460, olej na desce, 68 x 30, Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu.
Montegna, Św. Sebastian, 1490, olej na desce, 68 x 30, Galeria Ca’d’Oro Wenecja
NN, Męczeństwo św. Sebastiana, olej na desce, 64 x 32, ok. 1475, Muzeum Wallraf Richortz, Kolonia, Niemcy
Carlo Crivelli, Św. Sebastian, olej na desce, ok. 1490, Muzeum Poldi Pezzoli
Bicci di Lorenzo, Tryptyk Matki Boskiej z Dzieciątkiem, 1435, w predelli Męczeństwo św. Krzysztofa, kościół św. Hipolita, Bibbiena, Toskania, Włochy.
Bicci di Lorenzo, Tryptyk Matki Boskiej z Dzieciątkiem, 1435, w predelli Śmierć św. Jakuba, kościół św. Hipolita, Bibbiena, Toskania, Włochy.
Wystąpili:
Antonello da Messina (ur. ok. 1430 w Mesynie, zm. 1479), sycylijski malarz okresu quattrocenta.
Bicci di Lorenzo (ur. 1373 – zm. 1452), włoski malarz quattrocenta.
Agnolo Bronzino (ur. 1503 w Monticelli koło Florencji, zm. 1572 we Florencji), włoski malarz okresu manieryzmu.
Carlo Crivelli (ur. między 1430 a 1435, zm. ok. 1495), włoski malarz renesansu, przedstawiciel szkoły weneckiej.
Francisco de Zubaran (ur. 1598 w Fuente de Cantos w Estremadurze, zm. 27 sierpnia 1664 w Madrycie) – hiszpański malarz epoki baroku, przedstawiciel caravaggionizmu oraz szkoły sewilskiej w malarstwie hiszpańskim.
Andrea Mantegna (ur. ok. 1431 okolice Vicenzy, zm. 1506) – włoski malarz i rytownik, projektant arrasów.
NN
Peter Paul Rubens (ur. 1577 w Siegen, zm. 1640 w Antwerpii), flamandzki malarz, jeden z najwybitniejszych malarzy epoki baroku.
Rafael Santi (ur. 1483 w Urbino, zm. 1520 w Rzymie), włoski malarz i architekt, najmłodszy z trójki słynnych artystów włoskiego renesansu.
Sandro Botticelli (ur. 1445 we Florencji, zm. przed 1510 tamże), włoski malarz szkoły florenckiej, tworzący we wczesnym (quattrocento) oraz dojrzałym okresie odrodzenia.
Jedna odpowiedź
Ranking poduszek na igły. Zwycięzca umieścił 25 strzał, faktycznie zuch. Esej napisany zgrabnie, dowcipnie i pięknie zilustrowany. Najbardziej dramatyczny jest obraz Andrea Mategny, ten po prawej. Francisco de Zubaran też postarał się o realizm. Niektóre obrazy budzą uśmiech, bo oficer cesarskiej gwardii ma na nich posturę i lico cherubinka, co może się podobać niektórym panom, paniom i innym. A to były chłopy na schwał. Poza uzbrojeniem, które samo w sobie ważyło ok. 25 kg, żołnierze rzymscy nosili m.in. torbę skórzaną, sierp, kocioł do gotowania, szpadel, łopatę, łopatę do darni, siekierę, a nawet po dwa pale, które potem służyły do budowy palisady. No i ta analgezja… Co prawda znane jest zjawisko szału bojowego, który miał ogarniać wikingów, zwanych berserkami. Jednak istnieje domniemanie, że berserkowie wspomagali się tajemniczym, znieczulającym wywarem z grzybków. Wojowników chyba podobnych do berserków możemy obejrzeć w filmie „13 wojownik”, są to dżentelmeni przebrani za zwierzęta. Lecz wątpliwe, żeby św. Sebastiana pojono grzybkami.