Search
Close this search box.

Lechoń, a problem lewej ręki

Roman Kramsztyk, Poeta (Portret Jana Lechonia), wersja trzecia, olej na płótnie, 97×79,5, Muzeum Narodowe w Warszawie

 

Przysłowie polskie mówi, że poeta całe życie jest goły. Patrzymy na  Jana Lechonia, a on jest ubrany. I to nieźle. Ma białą koszulę z załamanymi rogami kołnierzyka, na niej kamizelkę i ciemnozieloną marynarkę. Dobrał do niej kolorystycznie jasne spodnie. Całość uzupełniają słynne binokle i fantazyjnie owinięty wokół szyi wzorzysty szalik. Poeta, pisarz Jarosław Iwaszkiewicz tak wspominał ten strój: „Na początku epoki „Pikadora” Lechoń został posiadaczem jednego stroju: czarnego żakietu (jaskółki) i szarych sztuczkowych spodni, znoszonych i wypchniętych na kolanach do ostatnich granic możliwości. Wszystko to często ozdobione czarno – szarym szalikiem w wężowe podłużne pasy. W momentach mówienia wierszy wszystko to się przeobrażało – i strój, i twarz, całość nabierała zupełnie innego charakteru.”

Jan Lechoń

Obok Lechonia na stoliku stoi dzbanek z herbatą, a na talerzyku leży kilka jabłek. Poeta nie tylko nie jest więc goły, ale nie jest też głodny i spragniony. Taką mają wartość polskie przysłowia.

Oglądamy wersję trzecią portretu. Pierwsza jest z dzbankiem i kartami, drugiej nie znamy, wiemy tylko z korespondencji, że istniała, trzecia – nasza – jest z jabłkami, na czwartej są śliwki, a na piątej – szklana patera. Ocalały wersje pierwsza i trzecia, pozostałe są zaginione. Dlaczego Kramsztyk namalował ich tyle? Przyczyna prozaiczna – na zamówienie. Jeden z recenzentów obrazu, pisarz Ferdynand Goetel, napisał, że nie jest to arcydzieło, ale kto raz ujrzał portret, nie zapomni go nigdy.

To przeobrażanie, ta magia, która według słów Iwaszkiewicza zmieniała Lechonia, jego wizerunek i odbiór, gdy recytował wiersze, skłoniła Romana Kramsztyka do namalowania portretu poety. Polskiego poety współczesnego. Nie romantycznego, cierpiącego za miliony, nie strażnika narodowej pamięci, nie sumienie narodu. Poety, który widzi, że:

„Na tysięczne się wiorsty rozsiadła nam Polska

Papuga wszystkich ludów – w cierniowej koronie.”

I który nie waha się zawołać:

„A wiosną niechaj wiosnę, nie Polskę, zobaczę.”

Zrobił to, i spróbował uchwycić zachodzącą zmianę. W końcu poetom i malarzom wszystko wolno, a gdy maluje się poetę, obowiązuje „licentia poetica” czyli absolutne prawo do odstąpienia od logiki i realiów. Czy mu się to udało? Iwaszkiewicz twierdzi, że nie, gdyż malarz dał Lechoniowi książkę, a przecież obdarzony fenomenalną pamięcią poeta nigdy nie czytał wierszy, zawsze je deklamował z głowy.  Kramsztyk jednak nie miał wyjścia: gdyby nie książka, kto domyśliłby się, że poeta recytuje? Ale czy mu się udało? Ja uważam, że tak.

Na obrazie najważniejszy jest poeta. Domyślamy się, gdzie odbywa się recytacja. Najpewniej w kawiarni artystycznej „Pod Pikadorem”, gdzie wraz z Julianem Tuwimem, Antonim Słonimskim, Jarosławem Iwaszkiewiczem Lechoń prezentował swoje wiersze. Kawiarnia mieściła się przy ul. Nowy Świat w Warszawie (jest pamiątkowa tablica). Poeta siedzi wyprostowany, jakby recytacja unosiła go, ręką podkreśla wagę wypowiadanych słów. Mową ciała zmusza do zwrócenia na siebie uwagi, a my nie tylko to robimy, ale wręcz wiemy, co poeta mówi. Jan Lechoń debiutował tomikiem „Karmazynowy poemat” w 1920 roku, w którym znalazły się wiersze napisane w latach 1916 – 18. Z niego są cytaty. Obraz został namalowany w 1919 roku, można więc śmiało przyjąć, że poeta recytuje własne wiersze, które później znalazły się w tym tomiku. Potwierdza to napis na stronie tytułowej trzymanego tomiku: „Lechonius”. A deklamuje zgodnie z programowym założeniem poetyckiej grupy „Skamander”, którą współtworzył, a która na poetę nakładała obowiązek recytacji przed publicznością, jako „społeczną powinność poety”. 

I tu dochodzimy do ręki – lewej dłoni.  Dlaczego jest ona tak ważna? Pomoże nam zestawienie:

Widzimy jakby lustrzane odbicie dłoni, układ palców jest praktycznie identyczny: kciuk wyprostowany, palce mały i serdeczny zgięte, a wskazujący i środkowy lekko skrzyżowane. To podobieństwo nie może być przypadkowe.

Pawa dłoń Salvatora Mundi, lewa dłoń Jana Lechonia

 

Pierwsza dłoń jest fragmentem obrazu „Salvator Mundi” Leonarda da Vinci i należy do Jezusa. Druga – to dłoń Lechonia. Zwraca uwagę charakterystyczne ułożenie palca środkowego wobec wskazującego. Jest to bowiem typowy gest błogosławieństwa, jaki przyjął się w malarstwie nawiązującym do tematyki chrześcijańskiej, zarówno w katolicyzmie,  jak i w prawosławiu.

Święty Mikołaj i Chrystus

Zazwyczaj te dwa palce krzyżują się ze sobą w taki sposób, jak na widocznych dłoniach. Jezus i Lechoń błogosławią nas, choć każdy na swój sposób.

Jest zasadnicza różnica. Jezus błogosławi prawą ręką, a Lechoń czyni to ręką lewą. Pan błogosławi prawą ręką, bo prawa strona jest ważniejsza. Wybrani zasiądą po prawicy Pana, prawą ręką żegnamy się, podajemy ją przy powitaniu, przepuszczamy pojazd z prawej. W  Psalmie 118 czytamy „Prawica Pańska moc okazuje, prawica Pańska wysoko wzniesiona, prawica Pańska moc okazuje.” Strona prawa odpowiada temu co racjonalne, świadome, logiczne. Lewej ręki nie ma, do czego służy lewa ręka? W dawnej Polsce uważano, że boskie i diabelskie nacechowanie posiadały również strony prawa i lewa. Prawa ręka służyła do wykonywania gestów świętych i uświęcających, takich jak żegnanie się, błogosławieństwo, poświęcenie. Lewą ręką posługiwano się w gestach magicznych. I wszystko jasne: czym bowiem jest poezja, jak nie najprawdziwszą magią? Dlatego Lechoń używa lewej ręki, bo błogosławi nas w imię poezji, której jest kapłanem.

Lewa ręka jest więc przeciwieństwem prawej. Jezus błogosławi nas, byśmy wytrwali w podążaniu jego drogą i zasłużyli na życie wieczna. Lechoń błogosławi nas, byśmy żyli tu i teraz, myśleli o tym, co będzie, a nie co było, i byli szczęśliwi.

Jeszcze przed wojną, w Polsce aktor Ludwik Solski namawiał poetę Jana Lechonia, by po obiedzie odwiedzili wesołe panienki. Lechoń, który nie był przesadnym amatorem kobiecych wdzięków, bronił się:

– Straszny dziś upał, a panienki to sport zimowy, jak łyżwy lub sanki…

– Nie zgadzam się – upierał się aktor – jak szczupła, to i w upał można!

Anegdota pośrednio wyjaśnia przyczyny późniejszej tragedii.

Portret poety związał Jana Lechonia i Romana Kramsztyka na zawsze. Żaden z nich nie był szczęśliwy, połączyły ich także tragiczne losy.

Kramsztyk w 1924 roku wyprowadził się z Warszawy do Paryża, gdzie uczestniczył w życiu artystycznym w okresie nazwanym później „Ecole de Paris”. Często odwiedzał Polskę, w lipcu 1939 roku przyjechał na pogrzeb matki. Wojna go zatrzymała, znalazł się w warszawskim getcie, gdzie został zastrzelony w 1942 roku.

Lechoń był attaché kulturalnym w ambasadzie polskiej w Paryżu, tam zastała go wojna. Ewakuował się z personelem ambasady do Brazylii, później do USA. Nie wrócił do kraju po zakończeniu wojny, nie mógł się pogodzić z zajęciem przez komunistów Polski, za którą tęsknił, bez której nie mogła istnieć jego twórczość poetycka. Osiadł w Nowym Jorku. W 1956 popełnił samobójstwo z powodu – jak mówiono – sytuacji w kraju. Inną przyczyną tego kroku była niemoc w uporaniu się z homoseksualizmem, który skrzętnie skrywał, a o którym wiedział jedynie Wierzyński, domyślał się Iwaszkiewicz. Prawdopodobnie obie przyczyny odegrały rolę.

                                                                                                                                                                Obejrzał: Salina

Literatura:

Roman Kramsztyk, wystawa monograficzna, Żydowski Instytut Historyczny, Galeria Sztuki Współczesnej Zachęta, Warszawa 1997

Obrazy użyte:

Roman Kramsztyk, Poeta (Portret Jana Lechonia), wersja trzecia, olej na płótnie, 97×79,5, Muzeum Narodowe w Warszawie

Leonardo da Vinci, Salvator Mundi, 1510-1515, olej na desce, 66 x 47, własność prywatna.

El Greco, Chrystus jako zbawca, 1610-1614, olej na płótnie, 97 x 77, Museo del Greco, Toledo.

NN, Święty Mikołaj, ikona, I połowa XVII w., 126 x 105,5, Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu

Wystąpili:

Roman Kramsztyk (ur.  1885 w Warszawie, zm. 1942 tamże) – polski malarz portrecista. 

Leonardo da Vinci, właściwie Leonardo di ser Piero da Vinci (ur. 1452 w Anchiano – zm. 1519 w Clos Luce) – włoski renesansowy malarz, rzeźbiarz, architekt

El Greco, właściwie Domenikos Theotokopulos, (ur. ok. 1541 na Krecie, zm. 1614 w Toledo) – hiszpański malarz, rzeźbiarz i architekt, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli manieryzmu.

3 Responses

  1. Bardzo interesujący, merytoryczny tekst, zaletą też jest lekkie pióro, co ułatwia przyswajanie treści. Rozważania o lewej ręce w geście błogosławieństwa wskazują na dużą wnikliwość i wiedzę Saliny. No i uzupełniające główny obraz wizerunki świętego i Chrystusa, są dodatkową wartością estetyczną oraz informacyjną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *