Search
Close this search box.

Paw, kogut, król

Marcello Bacciarelli, Portet Stanisława Augusta Poniatowskiego w stroju koronacyjnym, 1764, olej na płótnie, 265 x 134, Zamek Królewski w Warszawie.

Pani de Charolais, księżniczka krwi, którą odwiedził młody Stanisław August Poniatowski, zwróciła się do niego, gdy wyszli do ogrodu:

– Mój panie, przynieś mi, proszę, moją cipkę.

Oszołomiony młodzieniec najpierw udał, że nie słyszy. Ona powtórzyła:

– Przynieś mi moją cipkę.

Poniatowski, który myślał, że sobie z niego żartuje, odpowiedział elegancko:

– Wydawało mi się, że nosi ją pani zawsze ze sobą.

Usłyszał wybuch śmiechu, księżnej chodziło o poduszkę, którą ta dama, wychodząc do ogrodu, przypinała sobie do tylnej części ciała.

Tak zaczęła się ta historia u schyłku dziwnej, ale jakże pięknej epoki. Można powiedzieć, że już za chwilę, podczas rewolucji francuskiej, księżna najpewniej spotka się z gilotyną, a mgnienie oka później Rzeczpospolita Obojga Narodów upadnie, grzebiąc na zawsze jej barwną, sarmacką kulturę. Europa stanie się po mieszczańsku smutna i bezbarwna, a wschodnia barbaria zawiśnie nad nią, i tak pozostanie aż do dziś. Ale zanim dojdzie do tych katastrof Stanisław August Poniatowski herbu Ciołek zostanie Stanisławem II Augustem, królem, który w dniu koronacji wyglądał tak:

Król Stanisław August Poniatowski

Na portrecie koronacyjnym monarcha został przedstawiony w całej okazałości. „Król w każdym calu” – że sięgniemy do słów Szekspira. Ubrany w kurtkę, zgodnie z modą wojskową przylegającą do ciała. Pod nią ma białą koszulę z rękawami zakończonymi koronkowymi falbanami. Stroju dopełniają obcisłe spodnie, pończochy i buty za kostkę. Na to eleganckie ubranie ma narzucony purpurowy płaszcz koronacyjny, obszyty gronostajami i ozdobiony ciemnozłotymi orłami. Przyjrzyjmy się kolorom: Amarant złoto, srebro, biel, czerwień, błękit, zieleń. Barwny i wykwintny, jak paw. Płaszcz jest jego rozłożonym ogonem, a połyskująca wytworna odzież i klejnoty mieniącymi się piórami. Na szyi ma zawieszony Order Orła Białego. Gwiazdę Wielką tego orderu ma też wyhaftowaną na płaszczu, w miejscu przykrywającym lewe ramię. Z tego ramienia biegnie niebieska szarfa. Możliwe, że związana jest z Orderem Świętego Andrzeja Apostoła Pierwszego Powołania – najważniejszego odznaczenia Imperium Rosyjskiego, nadawanego przez carów. Jego kawalerem był Stanisław August Poniatowski. To nic dziwnego, był też kawalerem Orderu Orła Czarnego – wysokiego odznaczenia pruskiego.

Król wystąpił w stroju własnego pomysłu, który rozminął się z tradycją. Zgodnie z nią Stanisław August powinien wystąpić w pancerzu. Przyznać jednak trzeba, że żył w pięknej epoce, i było co oglądać.

Król nie kojarzy się jednak tylko z połyskliwym, próżnym pawiem. Widzimy w nim też walecznego koguta. Monarcha wspiera się na regimencie – trzymanej w prawej ręce drewnianej lasce, która jest oznaką dowódcy. Wywodzi się z tradycji rzymskiej, w Polsce był używany, jako znak głównodowodzącego: króla, hetmana, regimentarza. Lewą rękę wsparł o bok. Poniżej widzimy rękojeść miecza ceremonialnego. Wykonano ją ze złoconego srebra, emalii, a jej koniec zakończono głową orła. Pochwa pokryta jest karmazynowym welurem, czego tutaj nie widać, ale w końcu każdy może odwiedzić Zamek Królewski w Warszawie i obejrzeć to cacko.

 

Spójrzmy na inne obrazy tego typu.

Ludwik XIV
Karol II

 

Okazuje się, że portret Stanisława Augusta powstał ponad 60 lat po portrecie koronacyjnym króla Francji Ludwika XIV. Są prawie identyczne. Ludwik także wspiera prawą rękę na lasce władzy, lewą o bok. Stolik z regaliami stoi w tym samym miejscu, postać króla otaczają fałdy płaszcza koronacyjnego, a za plecami zwisa kotara, która ma podkreślać majestat monarchy. Co ciekawe portret Katarzyny II jest też według tego samego wzoru. Może obowiązywał kanon, a może trzeba było w ówczesnym świecie naśladować króla Francji, bo to on był arbitrem elegancji.

Inaczej koronacją swą upamiętnił król Anglii i Szkocji Karol II Stuart.Jego portret powstał 103 lata przed wizerunkiem naszego króla. Siedzi na tronie, trzyma berło i jabłko, na głowie ma dziwną koronę, a cała postać jest namalowana tak, że musimy oglądać jego nogi w pończochach. One pierwsze zwracają na siebie uwagę.  To samo jest u Francuza, który wdzięcznie pokazuje nogi aż do połowy uda, warto też zwrócić uwagę na czerwony obcas. Nasz król przynajmniej jest w spodniach do kolan. Tak skwapliwe pokazywanie męskich nóg musiało mieć swoją przyczynę. Może przystojny był ten mężczyzna, którego uda z jakiegoś powodu zachwycały. Tylko na kim miały wywrzeć wrażenie, na kobietach, czy może na innych mężczyznach? Kto zresztą połapie się, co się rodzi w królewskich głowach. A może po prostu oglądano męskie nogi, bo kobiecych nikt nie widział?

Musimy jednak przyznać, że król Stanisław August nie był tak potężny, jak tamci monarchowie, ale na pewno miał lepszy gust.

Widzimy jego przyjemną twarz, twarz człowieka inteligentnego i kulturalnego. Nie ma w niej zaciętości, nienawiści, niczego groźnego. Nie ma też próżności, pychy. Król lubił ludzi, chociaż spotykał i takich, z którymi nikt nie chciałby się spotykać. Gdy kiedyś wręczał order Orla Białego arystokracie niezbyt słynącemu z uczciwości, powiedział: „Wręczając waści order, mam prośbę, otóż przyrzeknij mi pan, że go zdejmiesz, gdy cię będą wieszali”. Kiedy, indziej, gdy zawiązano spisek przeciwko królowi, jeden ze spiskowców wyznaczył za jego głowę nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych. Podekscytowany tak się przy tym zapomniał, że przez pomyłkę list z wiadomością o nagrodzie przesłał… Stanisławowi Augustowi. Po pewnym czasie otrzymał odpowiedź: “List twój, mój panie, wielce mnie uradował. Cieszę się, że głowa moja tak wielką stanowi dla ciebie wartość. Co zaś się tyczy twojej, nie dałbym za nią złamanego grosza”.

Pod prawą ręką króla Stanisława Augusta na stoliku widzimy koronę, przed nią leży jabłko, a w głębi – berło. Przy lewej ręce widać oparcie tronu, za królem zielona kotara ze złotymi frędzlami, a jeszcze dalej kolumna podtrzymująca sklepienie sali. Mamy więc wszystko: regalia, zamek, tron, miecz ceremonialny, płaszcz koronacyjny, i człowieka w tym wszystkim, który, gdyby miał więcej szczęścia politycznego, zapisałby się obok takich monarchów, jak Bolesław Chrobry, Kazimierz Wielki czy Kazimierz Jagiellończyk.

Król budzi kontrowersje. Zarzuca mu się, że został monarchą dzięki wsparciu carycy Katarzyny II, zapominając, że August II był królem dzięki wsparciu cara Piotra I, a August III dzięki wojskom carycy Anny Iwanowny, Stanisław Leszczyński zaś dzięki wojskom szwedzkim. Sorry, taki był wówczas klimat – jak mówi klasyk. Będą też tacy, którzy wytkną królowi, że był kochankiem Katarzyny II. Ich romans trwał ( Katarzyna miała 25 lat, a Stanisław – 23), gdy nie byli monarchami, a poza tym, czyż nie jest postawą patriotyczną przyprawić rogi wielkiemu księciu, następcy rosyjskiego tronu, późniejszemu carowi Piotrowi III? Podobno rogacz przyłapał kochanków in flagranti.

Katarzyna II, gdy miała 33 lata wyglądała tak na swoim portrecie koronacyjnym:

Katarzyna II

 

Stanisław II August był władcą, który maksymą wolnomularzy – był ich członkiem – mógł się posługiwać z podniesionym czołem: „Quaesivit coelo lucem”, co znaczy „rozpraszający ciemność”. Król robił to z wielkim zapałem: założył Teatr Narodowy, pismo „Monitor”, utworzył Komisję Edukacji Narodowej, stworzył Szkołę Rycerską, jemu zawdzięczamy Konstytucję 3 maja. Zbudował warszawskie Łazienki. Twórca jego portretu koronacyjnego Marcello Bacciarelli założył pierwszą w Polsce szkołę sztuk pięknych – „Malarnię”. A działo się to wszystko w czasach, gdy Polska była uważana za zacofany, dziki kraj. O jego mieszkańcach król pruski Fryderyk II mówił: „to są moi Irokezi, trzeba ich ucywilizować”. Stypendia króla pozwoliły rozwijać się wielu muzykom, poetom, malarzom. Jednym z nich był kompozytor Józef Kozłowski, autor muzyki do pierwszego hymnu rosyjskiego. Później, niejako w podziękowaniu za pomoc, stworzył wspaniałe Requiem na śmierć Stanisława Augusta Poniatowskiego. To był król w każdym calu, że przypomnimy jeszcze raz słowa z „Króla Leara”. To była wspaniała epoka, chociaż politycznie oczywiście do bani.

obejrzał: Salina

Literatura:

Józef Hen, Mój przyjaciel król. Opowieść o Stanisławie Auguście, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2017

Polaków dzieje malowane, Wydawnictwo Demart, Warszawa 2022

FB, Anegdoty o sławnych Polakach

Obrazy użyte:

Marcello Bacciarelli, Portet Stanisława Augusta Poniatowskiego w stroju koronacyjnym, 1764, olej na płótnie, 265 x 134, Zamek Królewski w Warszawie.

Iwan Argunow, Portret Katarzyny II, 1762, olej na płótnie, 245 x 176, Muzeum Rosyjskie w Sankt Petersburgu.

Hyacinthe Rigud, Ludwik XIV, 1701, olej na płótnie, 279 x 190, Muzeum Luwr, Paryż.

Jan Michael Wright, Karol II Stuart, ok. 1661, olej na płótnie, 281 x 239, Kolekcja Królewska Pałac Hampton Court.

Wystąpili:

Marcello Bacciarelli (ur. 1731 w Rzymie, zm. 1818 w Warszawie) włoski malarz, przedstawiciel baroku i klasycyzmu, nadworny malarz króla Stanisława Augusta.

Iwan Argunow (ur. 1729, zm 1802 w Moskwie) rosyjski malarz, prekursor rosyjskiego malarstwa portretowego

Hyacinthe Rigaud (ur. 1659 w Perpignan, zm. 1743 w Paryżu), malarz francuski, jeden z najważniejszych portrecistów króla Ludwika XIV.

Jan Michael Wright (ur. 1617 w Londynie, zm. 1694) angielski malarz, tworzący głównie portrety w stylu barokowym

8 Responses

  1. Długo, baaardzo długo zwlekałem z komentarzem. Ten esej jest niezwykle trudny. A jest wyjątkowo trudny, bo nawet mi samemu jest trudno coś do niego dodać. Tyle słów ile potrzeba, nic do odjęcia ani do dodania. Jak w ewangeliach.

    Mógłbym co prawda napisać, że Ludwik XIV to Jean-Baptiste Lully z jego Marche pour la cérémonie des Turcs i podobnymi cudnymi utworami. Jak też krwawe buszowanie armii francuskich Ludwików po połowie Niemiec.

    I że na zasadzie kontrastu Stanisław Poniatowski to skromne Łazienki, śmieszna armia Polaków licząca 12 tys. żołnierzy, tudzież świadectwo próby dorównania prądom rozwiniętej cywilizacyjnie Europy. Oraz rozpaczliwy w gruncie rzeczy Hymn do miłości ojczyzny Krasickiego.

    Lecz tego nie napiszę. Bo jest to oczywiste. Czyli zbędne.

    Należy jednakowoż przyznać, że portret Stanisława jest ciekawszy niż pozostałe portrety zaprezentowane w eseju. Więcej blasku, więcej światła, więcej energii.

    Oraz, że Stanisław miał dobry gust. Jeśli Katarzyna miała na portrecie 33 lata, to jak wyglądała, mając 7-8 lat mniej? Gust naprawdę należy ocenić jako znakomity. To mnie bardzo zbliża do ostatniego króla.

    PS. Jednym z najbliższych osób które cenił Fryderyk Wielki był biskup warmiński Ignacy Krasicki. Król Prus podobno cenił jego towarzystwo bardziej niż towarzystwo Woltera. A że podgolone czuby i wąsy zamoczone w piwie nie spotykały się z uznaniem króla… Cóż…

    1. Dziękujemy za komentarz, z którego wynika, że możemy podobnie myśleć o Poniatowskim. Przyznam się, że wybrałem do oglądania obraz Bacciarellego, bo lubię naszego ostatniego króla. Zostawił dużo po sobie, i szkoda, że jest aż tak niedoceniony. Amerykanie, gdyby w swojej historii mieli taką postać, nakręcili by o niej kilka filmów i seriali, jak o Wyattcie Earpie.

      1. Skoro fantazjować, że Amerykanie mieliby w swej historii króla Stanisława, to fantazjować na całego. A gdyby przydarzyłby się w XVII wieku ktoś taki jak Napoleon, skrzyżowany z Timurem? Pokonałby w kilku bitwach szlachtę, krwawo stłumił magnaterię, zhołdował wielką Ruś, zajął Mołdawię, bogaty Śląsk, Pomorze Zachodnie, a może zajął też środkową część Rzeszy, dokonał desantu na Skandynawię i Niderlandy.
        Co ważne i chyba dość zabawne. Potencjał ku temu był ludnościowo i ekonomicznie dużo bardziej realny, niż król Poniatowski w Ameryce.
        Kręcilibyśmy wtedy film o Panu Wołodyjowskim – zdobywcy Kremla, panu Kmicicu, zdobywcy Wrocławia, no i panu Skrzetuskim, burmistrzu Sztokholmu.
        W Ameryce pan Poniatowski, herbu Ciołek, skończyłby jako właściciel plantacji bawełny, koneser obrazów i wielbiciel czekoladowych niewolnic. Czyli miła gaduła i życiowa pierdoła. A więc, per saldo, tak samo jak W Polsce.

        1. Odwołuję Niderlandy. nie wiem, skąd się mi podsunęły, chyba Zagłoba mi podpowiedział. Zamiast nich podsuwam Ruś, czyli Ukrainę. To z minimum 50 tys. chłopa, sprawnego, hardego i zorganizowanego wojska. Po dodaniu 100 rys. wojsk Korony i Litwy – potęga. Ktoś taki jak Bonaparte/Tamerlan wiedziałby, jak to wykorzystać.
          I nie jest to fatamorgana. Fatamorganą jest młody polski magnat, kochanek ładnej, młodej carycy, jako znacząca postać w życiu stepowej Ameryki.

  2. I aby nie przychodziły tak łatwo porównania króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Stanisława Poniatowskiego( herbu CIOŁEK), z królem Francji i Nawarry, Louis le Grand, le Roi-Soleil, de Bourbon, to warto wsłuchać się w fragment utworu le Lully.

    https://www.youtube.com/watch?v=mQGD0AJ-4Lo

    A że portret Ciołka ładniejszy niż Ludwika… Cóż. Portret króla Hiszpanii Karola IV i jego rodziny, z rodu Bourbon, namalowany przez Goyę, też zachwyca. Nie wszystko złoto, co się świeci.

  3. „Europa stanie się po mieszczańsku smutna i bezbarwna” – jest to jedno z najciekawszych, najbardziej godnych zgłębienia zdań, jakie było mi przeczytać. I jest jednym ze zdań najstraszniejszych. Bo obrazuje też nasze życie. Nasz czas.

Skomentuj Bogusław Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *