Search
Close this search box.

Kosz Piekarvaggia

Wojciech Piekarski, Martwa natura z owocami, 2015, olej na płótnie 65 x 54, własność prywatna

 

Tematem obrazu jest wiklinowy koszyk z owocami i gałązką bluszczu, postawiony na stole, przykrytym białym, połyskującym obrusem.

kosz Piekarskiego

 

Kosz ustawiono w plamie światła, które pada z lewej strony. Ta strona koszyka i owoce w nim są w pełnym blasku, a położone za koszem cytryny znalazły się w cieniu. To dlatego mają inny kolor i fakturę. Cytryna w świetle jest intensywnie żółta, ze smugami zieleni, a jej skórka lekko błyszczy. Cytryny w cieniu są matowe i zielone, z nieśmiałymi zażółceniami. Są zimne. Przy cytrynach w koszu leżą trzy jabłka. Wszystkie błyszczą, światło odbija się w nich białymi plamkami, blikuje w nawoskowanych skórkach. Obok leżą białe winogrona. Tu światło nie odbija się, ale zdaje się wnikać do wnętrza jagód i rozświetlać je od środka. Nad nimi, pod pałąkiem koszyka, wije się gałązka bluszczu. Jest tak ułożona, że wydaje się wyciągać w kierunku źródła światła. Na jej końcu, a może początku, jest maluteńki pączek, który w świetle lśni jak klejnot.  Prawie wszystkie liście mają zwrócone swoje lica do światła, te w cieniu trochę gubią się w tle. Obok kosza, na białym obrusie, stoi gruszka. Jej lewy policzek błyszczy, prawy jest ciemniejszy. Z ogonka na owoc opada mały uschnięty listek. Koszyk to istny majstersztyk. Przyjrzyjmy się wiklinowym witkom, z jaką precyzją zostały namalowane. Z lewej strony możemy je bez trudu policzyć, każda została wyeksponowana i każda jest inna. Z prawej, w cieniu, tworzą jedną ciemną ścianę kosza.

Autorem obrazu jest Wojciech Piekarski, który, gdy go stworzył, miał 35 lat. Podajemy specjalnie jego wiek. Zwraca uwagę mistrzowski realizm malarza, dzięki któremu owoce aż kuszą swoim smakowitym powabem. Hiperrealizm, który wykorzystano w prezentacji, tylko sprzyja przedstawionym przedmiotom. Wyglądają lepiej niż na fotografii. Są martwe, a żyją.

kosz Caravaggia

 

Gdy około 1597 roku Michelangelo Caravaggio stworzył swój ”Kosz z owocami”, miał 26 lat. Był to jego pierwszy niereligijny obraz. Była to też jedna z pierwszych martwych natur w malarstwie włoskim, która – jak uważa pisarz i publicysta Waldemar Łysiak – jest do dzisiaj, mimo upływu setek lat, najlepszą włoską martwą naturą wszech czasów.

Kosz Caravaggia jest płytszy, bez pałąka, i został wykonany z jasnej wikliny. W koszu jest więcej owoców: jest pigwa, gruszka, jabłko, brzoskwinia, są figi, śliwki i różne rodzaje winogron. Jest także więcej liści, pochodzących od różnych roślin. Za to wokół kosza nie ma nic. Pustka. Światło pada także z lewej strony. Oświetlone są jabłko, pigwa, brzoskwinia oraz jasne winogrona, ciemne i figi znalazły się cieniu. Kosz stoi na blacie gołego stołu – widzimy tylko jego fragment – na tle pustej, oświetlonej ściany. U Caravaggia ściana jest w kolorze piasku, co dodatkowo wzmacnia barwy oświetlonych owoców i liści.

U Piekarskiego kosz stoi na tle zielonej, rozjaśnionej  światlem ściany. Tylko za koszem jest nieostry jego cień. W tym miejscu ściana jest ciemniejsza. Taka też jest na dole z lewej strony obrazu; widocznie na stole stoi jeszcze coś, czego my nie widzimy, a co rzuca cień.

Powstanie martwych natur Caravaggia i Piekarskiego dzieli ponad 400 lat. Piekarski jest wtórny, czego nie ukrywa, mówiąc, że wzoruje się na wielkim włoskim mistrzu. Nie ma w tym niczego dziwnego. Caravaggio już za swojego życia miał naśladowców, a później, gdy jego sława rozeszła się po Europie, jego epigoni ( z greckiego „epigonoi” – „później urodzeni”) objęci zostali wspólną nazwą „caravaggionistów”. Tak znaczący był jego wpływ na malarstwo tamtego czasu. A i dzisiaj uważa się, że oświetlenie w hollywoodzkich filmach „wymyślił” Caravaggio. On wpadł na pomysł, jak oświetlić scenę, by dodać dramaturgii oglądanemu przedstawieniu.

Obaj malarze oświetlili swoje kosze z tej samej strony. Caravaggio nie posługuje się światłocieniem tak, jak w obrazach religijnych, gdzie światło potężnie rozdziera ciemność, wydobywając z mroku to, co istotne. W „koszu” czyni to ostrożnie, przyjaźnie, jakby obawiał się, że potężne kontrasty zgubią urodę owoców. Podobnie światła używa Piekarski: ostrożnie, i delikatnie, pieszcząc nim owoce. Rodzi się pytanie o warsztat obu malarzy. Czy jest podobny?

Znaj proporcjum, mocium panie! Caravaggio w wieku 13 lat rozpoczął naukę zawodu w Mediolanie, w pracowni Simone Peterzano, ucznia Tycjana. Jego matkę kosztowało to 40 skudów rocznie. Jeden skud to tygodniowe wynagrodzenie rzemieślnika lub żołnierza. W tym wieku Piekarski chodził do podstawówki.

Odpowiedź na pytanie o warsztat znajdziemy w anegdocie:

Malarze Teodor Axentowicz i Karol Frycz zwiedzali cesarską galerię sztuki w Wiedniu. Axentowicz zatrzymał się przed obrazem Velázqueza i rzekł z goryczą:

– Dziś już nikt tak nie namaluje portretu!

– A gdyby dobrze zapłacili? – spytał Frycz

– A ile? – dociekał Axentowicz.

 

Oba obrazy, co widać w powyższym zestawieniu, są wspaniałe. Oba zachwycają mnóstwem detali, zdumiewającą precyzją, bogactwem barw i iluzją, która sprawia wrażenie trójwymiarowości. Jednak w przestrzeni interpretacyjnej Caravaggio dominuje całkowicie nad Piekarskim, gdyż nad  dziełem tego drugiego nikt się jeszcze nie pochylał.

Caravaggio stworzył swój kosz, bo odkrył, że nie ma różnicy w malowaniu owoców i ludzi, bo w obu przypadkach potrzebny jest nienaganny warsztat, aby oddać wiernie malowany obiekt. I zapewne chciał pokazać, że to potrafi. Dzisiaj możemy przeczytać, że jego płótno nawiązuje do Biblii, w której „lud izraelski został porównany do kosza dojrzałych owoców”, albo że „obecność obok siebie zdrowych i robaczywych owoców może być aluzją do Kościoła, który gromadzi zarówno grzeszników i świętych”. Chciałoby się zawołać: lodu na głowę! Dzisiaj już nie można zapytać malarza, czy myślał o Biblii, gdy malował to dzieło. Znając jego życiorys można przypuszczać, że pismo święte nie było na topie spraw, które wypełniały jego głowę. W interpretacji należy więc pamiętać, że „Kosz z owocami” jest świeckim obrazem i nie trzeba się doszukiwać nawiązań religijnych. Na tym polega jego wspaniałość: nie ma w nim żadnej narracji religijnej czy ideowej. Jest tylko to, co widzimy. W robaczywych owocach, przejrzałych winogronach, uschłych liściach można dostrzegać proces przemijania, jeśli komuś bardzo na tym zależy. To prawda, ale proces ten wynika z natury, a nie wartości duchowych. Zresztą pięknie pokazał go Piekarski, malując suchy listek na wyeksponowanej gruszce.

Dzisiaj Wojciech Piekarski, tworząc swoją „Martwą naturę z owocami”, wiedział, że nikt nie uzna jego obrazu za gorszy od pejzażu, sceny rodzajowej, portretu – tak, jak za czasów Caravaggia, gdy uważano martwą naturę za gatunek niższy. To właśnie jest zasługa wielkiego Włocha, który wydźwignął ją do rangi autonomicznego gatunku artystycznego. Dzięki niemu w okresie baroku mogło powstać tak wiele wspaniałych obrazów, ukazujących kwiaty, owoce i przedmioty. Ich twórcy mieli się na kim wzorować.

Caravaggio nie miał szczęścia. Klasycyzm usunął go z czołówki najwybitniejszych malarzy, a jego „kosz” aż tak bardzo popadł w zapomnienie, że przypisywano go malarzom flamandzkim. Dopiero w 1991  roku przywrócono mu właściwą atrybucję. Caravaggio też wrócił na szczyt i umacnia się na nim coraz potężniej.

Zobaczymy za 400 lat, ile szczęścia miał Piekarski.

                                                                                                                                                                    obejrzał: Salina

Literatura:

Sztuka świata, tom 7, Warszawa: Wydawnictwo Arkady 1994

Witold Kawecki, Tajemnice Caravaggia, Kielce: Wydawnictwo Jedność 2019

David Hockney, Martin Gayford, Historia obrazów. Od ściany jaskini do ekranu komputera, Poznań: Dom Wydawniczy Rebis 2022

Waldemar Łysiak, Malarstwo białego człowieka, Warszawa: Wydawnictwo Nobilis 2010

Obrazy użyte:

Michelangelo Caravaggio, Kosz z owocami, ok. 1597, olej na płótnie, 46 x 64,5, Pinakoteka Ambrozjańska, Mediolan, Włochy.

Wojciech Piekarski, Martwa natura z owocami, 2015, olej na płótnie 65 x 54, własność prywatna.

Wystąpili:

Michelangelo Caravaggio (ur. 1571 w Mediolanie – zm. 1610 w Porto Ercole), włoski malarz działający w latach 1593 – 1610 w Rzymie, Neapolu, na Malcie i Sycylii.

Wojciech Piekarski (ur. 1980 – ), polski malarz realista, nawiązujący do tradycji malarskich Caravaggia.

3 Responses

  1. Z ogromną przyjemnością czytam kolejne eseje tego cyklu. Są napisane tak barwnym i pełnym humoru stylem, że nie muszę się zupełnie zastanawiać nad zasadnością wyboru obrazów czy trafnością interpretacji. Bardzo się cieszę, że trafiłem do tego kolorowego zakątka internetu. I obiecuję nadal tu zaglądać.

  2. Obydwa obrazy są – wedle mojego amatorskiego oka – piękne. Równie błyskotliwy, kolorowy, pełen myślowych pejzaży jest, jak zwykle, sam esej.

    Jednak martwa natura mnie nie porywa. Nie umiem podziwiać piękna dla piękna. Dla mnie obraz musi nieść przesłanie. Myśl. Narrację. Tak już mam. Jak mówił bohater „Niebezpiecznych związków: „To silniejsze ode mnie”.

    I nawet niemal hiperrealistyczny obraz granatu autorstwa Luciano Ventrone, którego nazywano często mianem „Caravaggia XX wieku”, mnie nie porywa.

    Dużo mocniej przemawiają do mnie martwe natury wkomponowane w narrację. Tak, jak obraz Caravaggia „Wieczerza w Emaus”. Kosz z owocami jest ważnym elementem całości, na którą składa się niezwykła wizja ogolonego Chrystusa w towarzystwie zszokowanych jego słowami uczniów. Jezus jest bez brody, bo go „nie rozpoznali”, więc musiał wyglądać inaczej, raczej jak jeden z pogan, może Grek. A kosz rzuca cień, jak się przyjrzymy. Cień w kształcie ryby.

    Najlepiej jednak – dla mnie – kiedy jedzenie czy kwiaty są jedynie uzupełnieniem narracji. „W rzymskiej osterii” to olejny obraz duńskiego malarza Carla Blocha. Obraz wyraźnie nawiązuje do obrazu Wilhelma Marstranda „ Scena z włoskiej osterii” z 1847 r. Na obrazie Blocha widzimy dwie dziewczyny i młodego mężczyznę przy pełnym jedzenia stole. Dziewczyny patrzą na mnie, widza, ni to zalotnie, ni taksująco – ktoś ty? Młody facet patrzy z irytacją – dlaczego przeszkadzasz? Chcesz zająć moje miejsce przy tych pięknotkach, taki i owaki? Nawet kot przygląda mi się uważnie. Jakby podzielał odczucia młodego mężczyzny.

    Martwa natura jest piękna pięknem talentu. Lecz narracja jest ważna, bo pozwala przesycać artyzm z góry do społecznych dołów. Czasem w groteskowy czy ironiczny sposób. Przykładem jest znany mem: „Herkules próbujący podać kotu tabletkę”. Dzięki temu memowi ileś milionów ludzi zobaczyło na jednym zabawnym obrazku kilka dzieł sztuki. Że prześmiewczo? A cóż jest w tym złego? Lepiej, aby w ogóle nie zobaczyli?

    Kończę dzielenie się refleksjami. Dziękuję za esej, bo bez niego bym ich nie miał.

Skomentuj Jacek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *