Search
Close this search box.

Czarne stopy Chełmońskiego

Józef Chełmoński, Babie lato, 1875, olej na płótnie, 119 x 157, Muzeum Narodowe w Warszawie

Jesienią, w słoneczne i bezwietrzne dni, w powietrzu unoszą się nici przędne niewielkich pająków, które podróżują na nich, rozprzestrzeniając w ten sposób swój gatunek. To „babie lato”. Tak potocznie nazywa się nie tylko pajęczyna, ale też okres, w Polsce przypadający na drugą połowę września, w którym to zjawisko można zaobserwować.

Nici babiego lata znalazły się w tytule obrazu, ale nie one mają odegrać pierwszoplanową rolę. Są tylko pretekstem. Józef Chełmoński wykorzystał to zjawisko, by pokazać piękny jesienny dzień, dziewczynę i jej „sekrety”, które zamierzamy ujawnić. Obraz był pokłosiem pobytu malarza na Ukrainie, skąd wrócił do Warszawy z głową pełną pomysłów i zapamiętanych widoków.

 

Spójrzmy zatem na obraz:

                                                                                                      Czarne stopy

Na rzuconej na ziemię derce leży młoda dziewczyna, nie wyidealizowana pasterka, ale dorodna dziewczyna z krwi i kości, prawdziwa wieśniaczka. Ukazana została poniżej linii horyzontu, który potęguje wrażenie ogromnej przestrzeni, niziny, która het, gdzieś tam, zderza się z niebem. Horyzont kompozycyjnie przecina obraz na połowy. Górna – to pogodne, choć lekko zachmurzone niebo. Nie jest ono błękitne, jak niebo letnie, tylko jesienne – poszarzałe, z rozmytą, niebieskawą, gołębią barwą. Dolna – to ukraiński step. W głębi obrazu, w słonecznej plamie tuż pod horyzontem, pasie się stado krów o różnobarwnym umaszczeniu. Czujnie obserwuje je siedzący na skraju cienia czarny, kudłaty pies – jedna z dwóch dominant na płótnie, które spajają obie połowy obrazu. Druga dominanta to uniesiona w górę prawa ręka dziewczyny; w dłoni, między palcami trzyma ona nici babiego lata. Bawi się nimi. Światło pada z góry, ze strony widza, co pozwala pokazać dziewczynę w całej krasie.

I to wszystko: obraz jest bardzo oszczędny, na bezkresnym pastwisku na pierwszym planie jest tylko dziewczyna, na drugim – pies i gdzieś daleko ledwie widoczne stado błyszczących w słońcu krów. Żadnego drzewa, chaty, ptaków, praktycznie niczego, na czym zatrzymałoby się oko w tej bezkresnej przestrzeni. Równie skromna jest paleta barw. Dominują brązy, beże, szarości. Ta oszczędność nie jest przypadkowa, zmusza ona widza, by uważnie przyjrzał się dziewczynie.

Pod lewą ręką pasterki leży bat – narzędzie jej pracy. Dziewczyna jest bosa, stopy ma ubrudzone ziemią, co stało się powodem estetycznego wzburzenia oglądających obraz w warszawskiej Zachęcie. Krytyk Lucjan Siemieński pisał:

„Poetyczna pajęczyna, która może tyle marzeń obudzić w dziewczęciu, warta była trochę idealniejszej istoty, nie mówię już sylfidy, ale przynajmniej prostej śmiertelniczki z umytymi nogami. Bosa nóżka stokroć wdzięczniejsza dla malarza niż najładniejszy trzewik, ale warunek, że powinna być umytą”.

Wtórował mu ówcześnie poczytny felietonista Bolesław Prus, który – zawiedziony skromną paletą barw – napisał:

„Weź czworokątne płótno, górną część zamaż berlinblauem, dolną ekstraktem z brudnej ścierki, a będziesz mieć krajobraz a’la Chełmoński”.

Publiczność odwiedzająca Zachętę podobno zastanawiała się: 

„Cóż ma robić na ścianie, w salonie lub muzeum rozwalona na polu chłopka z brudnymi nogami?”.

                                                                                                       Kompleksy

Krytycy, publiczność nie widzieli nigdy wcześniej sportretowanej w taki sposób i takiej dziewczyny. Nic im nie pasowało, a przede wszystkim pochodzenie dziewczyny i jej nieumyte stopy, które kalały świątynię sztuki. Trudno nam to dzisiaj zrozumieć, ale przed 150 laty tak realistyczne ukazanie pasterki było szokiem. Takim samym szokiem i z tych samych powodów było pokazanie przez Michelangelo Caravaggia „Śmierci Marii (Zaśnięcia Marii)”, o czym przypomniał Waldemar Łysiak. Jego zdaniem Chełmoński kompozycyjnie wzorował się na dziele słynnego Włocha, który namalował Matkę Boską z brudnymi stopami, za co potężnie oberwał od jemu współczesnych.

Caravaggio, Zaśnięcie Marii (fragment)

 

Można przyjąć punkt widzenia Waldemara Łysiaka, można też uznać, jak chcą niektórzy, że polski malarz zaczerpnął pomysł z obrazu Franza von Lenbacha „Pastuszek”.

niemiec Zrzut ekranu 2024-10-7 o 12.32.09

Można, ale po co? Chełmoński dowiódł, że jest malarzem wybitnym, a jego realistycznie ukazana pasterka, znakomicie kompozycyjnie umieszczona w pejzażu, jest dowodem, że musiał to być jego oryginalny pomysł. W malarstwie europejskim można znaleźć wiele przykładów leżących na wznak kobiet. Szczególnie w XIX w., gdy były popularne motywy młodych, atrakcyjnych, wyidealizowanych kobiet, leżących w „pięknych okolicznościach przyrody”, ale twierdzenie, że są pierwowzorem naszej pasterki jest nieprawdziwe i jest to przejaw kompleksów.

Co by jednak nie myśleć dzisiaj na ten temat, opinie o prezentowanym płótnie na tyle zirytowały Chełmońskiego, że postanowił jeszcze tego samego roku wyjechać do Paryża, gdzie pozostał przez 12 lat. To był okres pomyślności. Znany marszand Adolphe Goupil zawarł z Chełmońskim umowę z prawem pierwokupu, a ostatecznie nabył ponad 20 obrazów, które odsprzedał głównie Amerykanom.

                                                                                          Pierwsza tajemnica pasterska

Wróćmy do naszej pasterki, która nie przypadła do gustu warszawskiemu salonowi. Warto  zwrócić uwagę, że jej ubrudzone stopy kontrastują z czystą, białą spódnicą i równie nienaganną kremową bufiastą koszulą. Czy taki jest strój roboczy dziewczyny pasącej krowy? I tu dochodzimy do jednego z „sekretów”. Nasza modelka na palcu wskazującym lewej ręki, co nie każdy zauważy, ma pierścionek. Jego żółty połysk wskazuje, że jest złoty, a może z tombaku, ale czy dziewczyny wypasając bydło zakładają biżuterię? Czy właścicielka nie bałaby się, że podczas pracy zgubi pierścionek? Przecież śmiało można założyć, że nie ma ich więcej, i że jest to jej najcenniejsza rzecz.

obejrzane5
Złoty pierścionek, złoty pierścionek na szczęście...

Kolejne szczegóły również wskazują na niecodzienność stroju. Szyję pasterka owinęła kolorową chustką, a widoczne na niej błyszczące plamki wskazują, że chustka ma charakter ozdobny. Włosy dziewczyna okryła żółtą chustą, do koszuli przypięła wielobarwną kokardę. Widzimy też medalik. Po co to wszystko? Wydaje się, że odpowiedź podpowiada pierścionek, który widzimy na dłoni o zaniedbanych paznokciach: nasza marzycielka po prostu wystroiła się. Zupełnie, jakby to było dzisiaj, gdy młoda dziewczyna dowie się, że wystąpi przed kamerą telewizyjną. Też się wystroi, założy najlepsze ciuchy, by zrobić wrażenie, dobrze wypaść. Nasza pasterka założyła na siebie wszystko, co miała najlepsze: czyste, prawdopodobnie odświętne ubranie. Przystroiła się chustami, kokardą i założyła pierścionek.

Tezę o „wystrojeniu się” potwierdza zarumieniona twarz pasterki. Jest zadowolona, trochę rozmarzona, aż dostała wypieków od emocji. Trzyma nici babiego lata, widzi, jak są delikatne i ulotne. Wie, że będą jej zazdrościły wszystkie dziewczyny we wsi, w końcu to ją pan malarz wybrał. Myśli o tym, co przyniesie jej ta przygoda, i że gdzieś tam w dalekim mieście eleganckie panie i eleganccy panowie będą ją oglądali. Będzie sławna, ale sława będzie ulotna, jak te pajęczyny.

Czy Chełmoński zorientował się, że dziewczyna nie wygląda tak, jak zazwyczaj wyglądają dziewczyny pasące bydło? Jeśli nawet dostrzegł ten brak spójności, to taki obrót rzeczy mu odpowiadał. Gdyby dziewczyna miała nie tylko nieumyte nogi, ale też brudne ubranie, umorusaną twarz – warszawscy widzowie szturmowaliby gmach Zachęty, jak zrewoltowani paryżanie bastylię. Może więc sam jej powiedział „ubierz się jakoś ładniej, bo będziesz na obrazie”, a może po prostu jej wygląd zdecydowanie „poprawił” sam.

Ujawnienie „sekretu” zmienia optykę. Już nie widzimy prostej pasterki, która zrobiła sobie przerwę w pracy i cieszy się może ostatnim ciepłym dniem przed nadejściem szarug jesiennych. Już nie interesują nas emocje sprzed 150 lat. Widzimy młodą kobietę, dla której zwykły dzień stał się świąteczny, która została wybrana, i która w miarę swoich możliwości chciała sprostać temu wyróżnieniu. I nawet pajęcza nić w tym dniu jej sprzyja, i w jej dłoni wygląda jak ozdobny sznur. Jakże kobieca jest nasza pasterka. I jakże wspaniałym malarzem realistycznym jest Józef Chełmoński.

                                                                                             Druga tajemnica pasterska

Niestety, to tylko opowieść, którą można snuć, stojąc w muzeum przed obrazem, i zastanawiając się, dlaczego został namalowany właśnie tak. Dochodzimy do drugiego „sekretu”. Tak naprawdę dziewczyna o imieniu Ludwika, która pozowała Chełmońskiemu, została wykupiona z domu publicznego przez grupę malarzy, którzy zamierzali zatrudnić ją w charakterze modelki. Nie zmienia to faktu, że Chełmoński jest wybitnym malarzem realistycznym, że potrafił, zgodnie z założeniami kierunku, wiernie odtworzyć rzeczywistość, i nie przeszkadzało mu, że malował modelkę w Warszawie, a nie prawdziwą pasterkę na stepie ukraińskim. Nic więc dziwnego, że wielu uważa go za jednego z największych malarzy polskich.

Już po napisaniu tego tekstu w Muzeum Narodowym w Warszawie otwarto wystawę malarstwa Józefa Chełmońskiego. Pokazano obrazy nie tylko z polskich muzeów i kolekcji prywatnych, ale też kilka z muzeów obcych, głównie z USA. Wystawa potwierdziła, że 'Babie lato” jest jednym z najwybitniejszych dzieł Chełmońskiego.

                                                                                                                                                                                                      Salina

——————————————- 

 

Literatura:

Sławomir Gowin, Józef Chełmoński, Warszawa 2006

Waldemar Łysiak, Malarstwo biało-czerwone, t. 2, Warszawa 2013

Janusz Kłębłowski, Dzieje sztuki polskiej, Warszawa 1987

Jerzy Malinowski, Malarstwo polskie XIX w., Warszawa 2003

Muzeum Narodowe w Warszawie, Arcydzieła malarstwa, Warszawa 2017

Luba Ristujczina, Józef Chełmoński. Romantyk polskiego pejzażu,  Warszawa 2023

Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających, t.1, Wrocław 1971

Sztuka polska, t. VI, Warszawa 2021

Obrazy użyte:

Józef Marian Chełmoński, Babie lato, Muzeum Narodowe Warszawa.

Michelangelo Caravaggio,   Zaśnięcie Marii, Luwr, Paryż.

Franz von Lenbach, Pastuszek, Bayerische Staatsgemäldesammlungen, Monachium.

Wystąpili:

Józef Marian Chełmoński (ur. 1849 w Boczkach, zm. 1914 w Kuklówce Zarzecznej) – polski malarz, jeden z najwybitniejszych twórców malarstwa realistycznego w Polsce. 

Michelangelo Caravaggio (ur. 1571 w Mediolanie, zm. 1610 w Porto Ercole) włoski malarz działający w Rzymie, Neapolu, na Malcie i Sycylii.

Franz von Lenbach (ur. 1836 w Schrobenhausen, zm. 1904 w Monachium) – niemiecki malarz realistyczny, portrecista czynny w Niemczech i we Włoszech.

Jedna odpowiedź

  1. Znakomity esej potwierdzający zmysł obserwacji Autora. Napisany, można rzec, pisarskim, subtelnym pędzlem. I nie sposób się nie zgodzić, że Chełmoński był jednym z najlepszych polskich malarzy. Był malarzem, wedle mnie, wybitnym.

    Jednak nawet wybitnym ludziom zdarzały się słabsze momenty. „Uważność jest cnotą”. Uważności nie brakuje Autorowi esejów, który tym razem wykorzystał ją aby wykazać brak uważności u Chełmońskiego. Bo jak się maluje pannę Ludwisię z domu mało prywatnego jako dziewczę na pastwisku, to jednak powinno się uwzględnić pewne realia. Inaczej można popełniać kiksy, takie jak niektórzy politycy podczas kampanii wyborczych, wysuwający hasła od tzw. czapy. Czyli oderwani od realiów codziennego życia.

    Swoją drogą i już na marginesie, nasuwa się pytanie, jakaż jest rola przypadku w historii i patent na Prawie nieśmiertelność. Gdyby Ludwika nie została wykupiona z domu publicznego, albo gdyby trafiła na słabych malarzy, dołączyłaby do historycznej nicości bez twarzy i imienia, jak większość ludzi. A my dziś wiemy – żyła dziewczyna Ludwika, miała pierścionek, krągłe kształty, blond włosy, była lekko pucułowata. Prawie nic. Ale czy o nas będą kiedyś wiedzieć więcej? I czy ma to w ogóle jakieś znaczenie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *